poniedziałek, 15 października 2012

MR.ED JUMPS THE GUN

Dziś poza skandalem związanym z obrażeniem się firmy AMS na kuratorów wystawy Warszawa w budowie w Muzeum Sztuki Nowoczesnej obiegła świat druzgocząca wiadomość. Otóż przestaje wychodzić PRZEKRÓJ w papierowej wersji. I w związku z tym chcielibyśmy nawiązać do ostatnich lat tego szacownego pisma, na którego redakcyjnej stronie ukazywał się mini dział - "o tym nie piszemy". I tak właśnie odnosząc się do tego tytułu nie napiszemy o dzisiejszym oświadczeniu Fundacji Sztuki Zewnętrznej. Oświadczenie dotyczy oburzającego (oburzonymi są tym razem MR i ED) zdjęcia podpalonego czy nadpalonego egzemplarza albumu Polski Street Art (vol.1) . Nie napiszemy o przedłużonej wersji oświadczenia, pełnej smaczków dla wszystkich głodnych skandalu na miare polskiego street artu

Przedłużona wersja niestety zniknęła bardzo szybko z bloga FSZ.

Sosm się ugiął i po wpisie MR na swoim fanpagu nie wrzucił tego tekstu w całości. Vlepvnet póki co milczy, a my moglibyśmy o tym napisać, bo oczywiście mamy skopiowany ten tekst. Tekst porusza wiele wątków, od finansowania street artu, przez prawa autorskie i prawa do wykorzystywania zdjęć prac nieznanych autorów, aż po kwestie cenzury i manipulacji kulturą. Postawienie autorów i kuratorów w tym samym rzędzie co wielkie totalitaryzmy XX wieku było może nie tyle nadużyciem, co niezrozumieniem intencji artystów. Licentia poetica pozwala na bardzo wiele i nie zawsze są to gesty przyjazne wszem i wobec. Uważamy, że oburzenie MR & ED było zbyt osobiste i wynikało z powierzchownego obejrzenia wystawy (w internecie). Pisząc o tym, że nie podobają nam się niektóre prace Swanskiego i mechanizmy ich powstawiania, nie znaczy, że go nie lubimy jako Pawła, albo nie cenimy za niektóre skillsy i umiejętności. Nadpalona książka jako eksponat na wystawie mogła symbolizować tzw. polski street art, a niekoniecznie występować jako album "Polski Street Art".   Taki eksponat mógł symbolizować walkę graffiti vs streetart i był wycelowany w ładne, grzeczne obrazki dla mas. Taki gest mógł być przedłużeniem grafficiarskiej ręki i stawiał energię niszczącą nad budującą. Mógł sugerować, że z tym zjawiskiem (polski street art) jest coś nie tak nie tylko dla tych mędrców z UH (zakompleksieni poststreetartowcy i dziennikarze bez umiejętności).

Pozostawiam to każdemu z was. Pozostawiam was lekturze UH i innych ważnych głosów. Do zobaczenia na premierze PS2.

Poniżej prawdziwe zdjęcie z wystawy.