środa, 31 lipca 2013

PIĘKNY WANDALIZM. NIE-ROZMOWA Z NIE-SPOON.

Czytaliście? Tak? Ja czytałem. Może to za dużo powiedziane, że czytałem, bo wywiadzik z Nespoon dla natemat.pl ma zaledwie około 1800 znaków ze wstępem i zaproszeniami na blogi na końcu. Bez dodatków samej rozmowy jest 1200 znaków, ot raptem kilka smsów...Smsowe dziennikarstwo! 

No nic. Tak jak to było w starym dowcipie - piszę do ciebie powoli, bo wiem że powoli czytasz - może właśnie ten mechanizm zadziałał w tym przypadku również. Nie czepiajmy się ilości, gdy chodzi o jakość pytań i odpowiedzi. I tak jak mogliśmy się spodziewać - Nespoon mówi, o tym że to "poprostu street art", mówi o tym, że kierują nią emocje, i że warto robić street art dla dzieci (graffiti jam z malowaniem piórników dla dzieciaczków z domu dziecka w Polsce B). Szlachetność i dobre intencje przede wszystkim. I z tym się nie tyle, że zgadzam, ale przyzwyczaiłem się do tych prób przełożenia streetartu na działania społeczne.

Natomiast kolejne stwierdzenie pani N. - przestrzeń publiczna w Polsce potrzebuje planowania i dyscypliny - trochę się jednak chyba, droga N. (droga jak koronka na centralnym), kłóci z dyscypliną zwaną przez Nespoon street artem (spontanicznym, antysystemowym, niezorganizowanym oddolnym ruchem społeczno-artystycznym). No ale sama mówi o tym, że przestrzenią publiczną zajmuje się w innym wcieleniu więc może w tamtym wcieleniu te definicje wyglądają inaczej. Streetart - zorganizowane i sfinansowane przez instytucje państwowe lub samorządowe działania dekoratorskie w przestrzeni publicznej, o bezrefleksyjnym wydźwięku, ukierunkowane na pozytywny odbiór przez wyborców. 

I na koniec pytanko o inspiracje. Co cię inspiruje? Inspirują mnie przede wszystkim miejsca, w których działam. To one określają technikę, którą stosuję i ostateczny kształt pracy. Trywialne? Banalne? Nie powiedziałbym. Nie jest łatwo w Trójmieście czy na warszawskim dworcu znaleźć inspiracje, dzięki którym powstaną kolejne - kopiujwklej - koronki z Koniakowa. 

To może po koniaczku, dla rozluźnienia?

Powyższy tekst jest napisany na siłę, ale ma za to 2048 znaków. 




czwartek, 18 lipca 2013

TAKA SYTUACJA

W dawce wakacyjnego know-how wywiązujemy się z patronackich zobowiązań. Jesteśmy nieco spóźnieni, bo uprzedził na Pezet (http://www.youtube.com/watch?v=8QOG8hxaSak&feature=youtu.be). Ale bez spiny, on nawijał swoimi słowami, my oddamy głos organizatorom: „Międzynarodowy Festiwal Sztuki Muralu (Graffiti) Meeting of Styles. Lublin 27-28 lipca 2013”

Cieszy zwięzła i trafna (nie mylić z trefną) nazwa. Ale czy przypadkiem, z polskiej edycji objazdowej imprezki, ktoś próbuje robić hasła międzynarodówki, sztuki, muralu? Rozumiemy, że ściema dla sponsorów i grantodawców. Ale kłamać nigdy nie jest ładnie, chyba, że to taka humoreska - grafa na płocie nazwać sztuką. Muralu. 

Ale im głębiej, tym płycej: „Kluczowym założeniem formuły imprezy jest zaproszenie do udziału szerokiego grona odbiorców. W związku z tym nie są pobierane opłaty za udział...”. Opis mocno klimatyczny więc liczymy na tłumy licencjonowanych rajterów i warsztaty dla seniorów. Chociaż program przewiduje także subtelniejsze atrakcje...

A tak serio? Łatwo po raz kolejny wyśmiać shitartowy evencik w Pcimiu Dolnym albo pastwić się nad setką konkursów muralowych. Ale na graffiti jamy, warto było machnąć ręką, bo robione bez wielkich dotacji, bo luźne, bez zadęcia i bez wielkich historii. Od takie małe-wielkie nic. 

Ale, kiedy niby zwykły jam, takie środowiskowe „siemanko” zmienia się w strategiczny festyn miejski trzeba spytać: „sprawdzam”. No i sami zobaczcie: „Zgodnie z koncepcją marki Lublin Miasto Inspiracji, miasto promuje wszelkie przedsięwzięcia wspierające lukratywność i aktywność młodych ludzi. Wpisanie się w założenia Wall Street Meeting umożliwia korzystanie z doświadczenia i popularności wydarzeń w Wiesbaden, co niewątpliwie podnosi również prestiż lubelskiej imprezy...”. 

Nie do końca wiadomo o co chodzi. Jaka koncepcja marki? Jaka „lukratywność” ludzi młodych? Możliwości są przynajmniej dwie: albo gmina Lublin zakupiła koncepcję marki MOS, licząc może że jednocześnie kupiła sankcjonowane graffiti. Albo ktoś wpisał graffiti do jakiś „lukratywnych” miejskich strategii. A może to taki nowy sposób na gettin up - lubelski styl, nowa droga na wyjście z chaosu? W każdym razie, jak was złapią na wschodzie mówcie, że jesteście „lukratywni”, „wpisujecie się w koncepcję marki”, „korzystacie z doświadczenia i popularności festiwalu”.

Brzmi jak żart, do momentu kiedy nie sprawdzisz kto dyryguje całą orkiestrą: „Organizator: Magnifiko, Wydział Strategii i Obsługi Inwestorów, Referat ds. Marketingu Miasta Lublin, Marketing Miasta, Pl.Litewski, 20-950 Lublin, Kontakt:, marketing@lublin.eu


Źle mordeczki? To teraz bawcie się dobrze. Lublin zaprasza. 


W programie Meeting of Styles m.in.:

8.45 – 9.00 – Rejestracja zawodników (kategorie młodzieżowe)

9.00 – Otwarcie turnieju 

9.15 – 11.30 Mecze w kategoriach młodzieżowych 

10.45 -11.00 Rejestracja zawodników (kategorie open) 

11.00 – 11.30 Mecze w kategoriach open 

11.30 – 12.00 Konkurs trójek (triangulo? - przy. red.) 

12.00 – 13.00 Mecze we wszystkich kategoriach 

13.00 -13.15 Konkurs wsadów 

13.15 – 14.00 Mecze 

14.00 -16.00 Mecze półfinałowe i finałowe 

16.00 – 16.30 Mecz streetballerzy vs writerzy

11:00 – 17:00, No Limited – instalacja Plac Litewski

Instalację stworzy artysta pochodzący z południa polski Adrian "Arin" Zerojeden. Jego projekt ma na celu pokazać, że nie koniecznie trzeba być uzależnionym od przestrzeni do koło nas lub być ukierunkowanym standardami wprowadzonymi w uczelniach.