wtorek, 27 marca 2012

ORA ET KOLABORA

Ej, po co są kolaboracje? Po to żeby zwiększyć klikalność, oglądalność fotologa czy co? Ja rozumiem tradycje wspólnego malowania, ale w wielu, ba!, nawet może w większości przypadków są kompletnie nietrafione i nieuzasadnione ani estetycznie ani nijak. Tak mi to przyszło do mojej zadufanej głowy kiedy sobie surfowałem po sieci i trafiłem na ostatnie połączenie pikaso (to trzeba mieć jednak banie żeby sobie taką ksywę wymyśleć) z kimś, z jakimś hombre (człowiek tudzież mężczyzna po hiszpańsku). No super, ja czaje, że sobie abstrakcjonista znany z mężczyzną vel człowiekiem poszli razem połazić, popić piwko i pomazać, ale czy muszą nam to potem pokazywać w internecie? Czy niektórych działań nie możecie artyści zostawić na ulicy tylko, albo najlepiej na kartkach. Kto zobaczy ten zobaczy i albo będzie żałował albo pójdzie dalej nie zwracając uwagi. Czy pewne osiągnięcia na polu art legitymizują działania o niskiej jakości? Spontaniczne kolaba, czy też wspólne produkcje, nawet jeśli są w modnym i wspieranym przez niezależne ośrodki stylu "dirty" i "post" nie mogą tylko udawać spontanicznych i przypadkowych. Treść i estetyka muszą być wsparte umiejętnościami i wyczuciem przestrzeni. Pikasowi z Hombrem mówimy stanowcze nie.