Mi to się podoba, wszystkim się podoba. Podoba się Kasi Tusk, Michałowi Boniemu (minister cyfryzacji street artu), Nespoon się podobało i paru innym wschodzącym gwiazdom nie mówiąc o naszej ulubionej ekipie StreetMag. Wystawa Chazmego i Sepego w warszawskiej kawiarnio-księgarnio-lansernio-galerii MiTo przyciągnęła tłumy głodne ładnego życia. Tłumy zainteresowane kawiarnio-itakdalej, tłumy zainteresowane byciem zainteresowanymi. MiTo wyrosło po swojej przemianie niczym z kokona w motyla na czołowe miejsce najbogatszych licealistów Warszawy. Miejsce przy jednej z głównych ulic i niedaleko placu Zbawiciela (to bardzo ważne, żeby tam być) musi na siebie zarobić dlatego właścielo-kuratorzy, albo marszandzi namówili naszych milusińskich CHa i Se aby dali dużo prac, bardzo dużo. Następnie namówili ich żeby je chaotycznie powiesić i dzięki temu zamiast wystawy z tytułem (i tak dalej) i kuratorskim tekstem a nie blablabla o stylu, konfrontacji i "nowych kawałkach" dostajemy sklep z obrazami. I o to chodziło. Brak szacunku dla dorobku artystów, dla ich progresu, przemian, poszukiwań, uwięzienia w stylistyce street itakdalej. Można było wyłuskać co najlepsze z nowych prac (a jest co!) a nie robić przeglądówkę jak dla dziadów z przedwojennej ASP. Oczywiście, dzięki temu, że prac wisi 50 to i ceny mogą być bardziej przystępne. Moda moda - przyzwyczajamy się Może zagubieniu rodzice cz operator z TVN, kręcący dziś na tle prac CHa i Se kolejny odcinek Superniani, będzie mógł liznąć lepszego świata.