Jest taki artycha z Wrocławia - miasta stu milionów monet przelanych z budżetu Ministra Kulturwy tuż przed werdyktem kto będzie europejską stolicą kultury za parę lat - L.U.C. Artysta, który artystą się zwie, raperem i performerem. Taki z niego artysta rap, który chciałby być Magikiem (rip) ale nie ma tyle jaj żeby skoczyć z okna. A szkoda...Jakiś czas temu nie wiadomo z jakich powodów został nagrodzony paszportem polsatu za doskonałe udawanie artysty zaagnażowanego, myślącego i awangardowego.
No i ten artysta za państwowe pieniądze, czyli nasze, ponagrywał jakieś szmelce o wojnie, komunie i powstaniu warszawskim (z Wrocławia to ponagrywał!). Potem za te same pieniądze namalował rękami Dobrego Wyglądu jakieś infantylne pop rysunki w mieście tysiąca mostów i zaczął sobie podcierać zadek muralami, sztuką w przestrzeni publicznej itd. Teraz wpadł na doskonały pomysł aby zwrócić uwagę gawiedzi na zasrane psim gównem trawniki i zrobił wielką kupę w centrum Wrocławia. Jak sam przyznaje: Psie kupy to co roku nasze narodowe danie. I aby potwierdzić tę tezę postanowił psie odchody w parku pobliskim upstrzyć makaronem, warzywami itd. Normalnie przyszedł jak debil i koło gówien poukładał jedzenie!!! FUCK!!! Nie rozumiem! I potem tam to zostawił pewnie ciesząc swojego tykypykyexcremento ryja. Dalej dodał bezczelnie, bo jako artysta bezkompromisowy musi być bezczelny:
Ale nasza akcja to taka zabawa, przez żart chcemy pokazać problem, nie ma sensu robić tego na poważnie. I tu jest der Hund gegraben, czyli hier is pies pogrzebany (od psa do kupy już blisko). Halo! Puszczam do was oko! To taka zabawa, nie bierzcie tego na poważnie. Gówno mnie obchodzi psie wasze gówno. Tu jestem ważny ja - Gie.Ó.We.!