czwartek, 10 stycznia 2013

PO CO TO KOMU

Są inicjatywy dobre i złe. Są też inicjatywy potrzebne i niepotrzebne. Z tym konkretnym mam problem. Bo choć (pewnie) dobre to niepotrzebne zarazem. Albo potrzebne, tylko nie wiadomo komu. 

O czym mowa? Ano o kolorowance. 

Zawsze miałem z nimi problem, bynajmniej nie z ich wypełnianiem. Po prostu dziwiła mnie ta moda na zachodzie i zawsze podejrzliwie traktowałem ich obecność na półkach z „Art&Design”.Że niby grafy zatoczyły koło? Wiadomo. Że nic nowego się nie wymyśli? Wiadomo. No więc zróbmy książeczkę ze szkicami... A nie sorry! Te przecież już wydawał Stylefile. Nazwijmy to kolorowanką. Dla dzieci, co nie? 

Naprawdę sądzicie, że to dla dzieci będzie fun? For real? Kolorować czyjeś wrzuty. Ja dziękuję. A może to prowokacja. Bo tytułowe graffkids to, nie czytelnicy, ale autorzy. Chodziło o zabawę, klasyczny skech session? Tzw „fundamentals”? Nie wiem. 

Pytam córkę koleżki: „Co o tym sądzisz?”
- „Jakieś to przaśne”. 

Nieźle jak na dwulatkę.