sobota, 5 stycznia 2013

PLAC im.

Są różne sposoby czytania i rozumienia historii. Zarówno ze strony interpretacji faktów jak i traktowania historii tylko jako dokumentacji. Można gest nazywania ulic rozumieć jako polityczną deklarację, albo jako dokumentację historii. Można upamiętniać miejsca nie nadając im rangi nagrody za zasługi czy miejsca składania hołdu jakiejś postaci historycznej. 

Warszawskie SLD zaproponowało by jedno z rond w centrum nazwać imieniem Edwarda Gierka.

Jakkolwiek uważam, że stawianie nowych pomników postaciom negatywnym czy trudnym (jak chociażby Dmowski) nie jest najlepszym sposobem, tak ich wyburzanie lub zmiana nazwy nie zawsze ma jednoznaczny wymiar. Przypomina mi się historia obecnego placu Piłsudskiego, przed rokiem 1990 Placu Zwycięstwa, dawniej Adolf Hitler Platz, a wcześniej Placu Saskiego z rozebranym w latach 20 XX wieku okazałym Soborem prawosławnym. Tu sterowanie historią przy pomocy miasta następowało, zarówno przy rozbiórce soboru jak i przy późniejszych zmianach nazwy, z podobnych pobudek, ale miało różny wydźwięk.

Historia współczesna (ta żywa w naszych umysłach i sąsiadach) w Warszawie, mieście nią przesiąkniętym, zjawia nam się pod różnymi postaciami. Od tablic upamiętniających rozstrzelania, przez old-stylish pomniki, po murale okolicznościowe. Każda z nich przekazuje nam treść. Czasem ważną czasem wzniosłą, a czasem tylko patetyczną. Dlaczego więc nie mogą mieć wydźwięku żartobliwego lub pointującego niczym palma Rajkowskiej? Okolice dworca centralnego są jak najbardziej gierkowskie, przypominają czasy taniego prestiżu lat 70. Rondo Gierka, pokazałoby dystans do historii i było kontrapunktem dla ronda de Gaullea z ka-ce (nie wiem jak się w końcu nazywa ten obiekt teraz) i palmą podsumowującą pierwsze dziesięciolecie po transformacji. Zaraz przypomniały by się wierszyki z cukierkami i weszły inne nazwy potoczne. Z resztą miejsce samo w sobie jest mało ciekawe - samochody, estakada, światła, hałas, ciasno. Miejsce nie jest reprezentacyjne. Pomimo świetnej architektury Dworca Centralnego czy sąsiedztwa skyscraperów rondo to ma funkcję wyłącznie komunikacyjną dla transportu kołowego, przy czym piesi sprowadzeni są pod ziemię. Poważniejsi czy ważniejsi potencjalni patroni nie byliby pewnie zachwyceni taką lokalizacją, a Kazimierz Górski (poprzednia propozycja SLD) wolałby pewnie stadion, albo ośrodek sportowy. Inżynier Gierek (bo przecież przeważnie występował w kasku lub z kaskiem w dłoni) nadaje się jak ulał, pasuje jak szalunek.

Ale nie wierzę politykom. Nie sądzę aby mieli podobne do moich pobudki. Myślę więc, że to nie jest przemyślana decyzja radnych SLD tylko partykularny gest mający przełożyć się na wyniki z lokali wyborczych.

Za mało true schoolu jak dla mnie.