Są różne sposoby czytania i
rozumienia historii. Zarówno ze strony interpretacji faktów jak i
traktowania historii tylko jako dokumentacji. Można gest nazywania
ulic rozumieć jako polityczną deklarację, albo jako dokumentację
historii. Można upamiętniać miejsca nie nadając im rangi nagrody
za zasługi czy miejsca składania hołdu jakiejś postaci
historycznej.
Warszawskie SLD zaproponowało by jedno z rond w
centrum nazwać imieniem Edwarda Gierka.
Jakkolwiek uważam, że stawianie
nowych pomników postaciom negatywnym czy trudnym (jak chociażby
Dmowski) nie jest najlepszym sposobem, tak ich wyburzanie lub zmiana
nazwy nie zawsze ma jednoznaczny wymiar. Przypomina mi się historia
obecnego placu Piłsudskiego, przed rokiem 1990 Placu Zwycięstwa,
dawniej Adolf Hitler Platz, a wcześniej Placu Saskiego z rozebranym
w latach 20 XX wieku okazałym Soborem prawosławnym. Tu sterowanie
historią przy pomocy miasta następowało, zarówno przy rozbiórce
soboru jak i przy późniejszych zmianach nazwy, z podobnych pobudek,
ale miało różny wydźwięk.
Historia współczesna (ta żywa w naszych umysłach i sąsiadach) w Warszawie, mieście nią
przesiąkniętym, zjawia nam się pod różnymi postaciami. Od tablic
upamiętniających rozstrzelania, przez old-stylish pomniki, po murale
okolicznościowe. Każda z nich przekazuje nam treść. Czasem ważną
czasem wzniosłą, a czasem tylko patetyczną. Dlaczego więc nie
mogą mieć wydźwięku żartobliwego lub pointującego niczym palma
Rajkowskiej? Okolice dworca centralnego są jak najbardziej
gierkowskie, przypominają czasy taniego prestiżu lat 70. Rondo
Gierka, pokazałoby dystans do historii i było kontrapunktem dla
ronda de Gaullea z ka-ce (nie wiem jak się w końcu nazywa ten
obiekt teraz) i palmą podsumowującą pierwsze dziesięciolecie po
transformacji. Zaraz przypomniały by się wierszyki z cukierkami i
weszły inne nazwy potoczne. Z resztą miejsce samo w sobie jest mało
ciekawe - samochody, estakada, światła, hałas, ciasno. Miejsce nie
jest reprezentacyjne. Pomimo świetnej architektury Dworca
Centralnego czy sąsiedztwa skyscraperów rondo to ma funkcję
wyłącznie komunikacyjną dla transportu kołowego, przy czym piesi
sprowadzeni są pod ziemię. Poważniejsi czy ważniejsi potencjalni
patroni nie byliby pewnie zachwyceni taką lokalizacją, a Kazimierz
Górski (poprzednia propozycja SLD) wolałby pewnie stadion, albo
ośrodek sportowy. Inżynier Gierek (bo przecież przeważnie występował w kasku lub z kaskiem w dłoni) nadaje się jak ulał, pasuje jak szalunek.
Ale nie wierzę politykom. Nie sądzę aby mieli podobne do moich pobudki. Myślę więc,
że to nie jest przemyślana decyzja radnych SLD tylko partykularny
gest mający przełożyć się na wyniki z lokali wyborczych.
Za mało
true schoolu jak dla mnie.