Każde środowisko, w tym środowisko graffiti, ma swoje wojenki, układziki i polityczki. Każdy chce coś zyskać, ugrać, być lepiej widocznym, być bardziej "elo" niż "yo" itd. Sam miałem różne scysje i problemy, a swoje kompleksy podobno leczę oczerniając innych. Ale tu nie o mnie (szkoda!).
Środowisko graffiti jest na próby podpinania się pod czyjś fejm bardzo wyczulone. Nieautentyczność jest momentalnie odkrywana i demaskowana. Układy wewnętrzne oparte są na zaufaniu i zasadach ulicznego etosu. Niektórych rzeczy się nie robi, niektóre się robi, ale z rozwagą.
Na blogu SULW pokazał się
wywiad z Łukaszem Kuziołą. Nie znam gościa, ale po przeczytaniu tego wywiadu wydaje mi się, że powinienem go znać. Siedzę parę(naście) lat w tym graff-biznesie i wiem, kto co organizował kiedy i gdzie, jeśli nie wiem, to wiem skąd się dowiedzieć. Nazwiska i ksywy, nawet jeśli ich nie kojarzę z twarzami gdzieś zawsze się kołaczą między rozwinięciami ekip a nejmami. A tu jakoś tak się składa, że Łukasza Kuzioły nie znam. Znam za to Igora i Cezarego i wiem co robi Europejska Fundacja Kultury Miejskiej.
Parę lat spędziłem we Vlepvnecie, który to okres wspominam jako najciekawszy w moim krótkim życiu. Dzięki temu nabrałem wielu życiowych doświadczeń i "wzbogaciłem CV". Rozstaliśmy się w trudnym momencie i niektóre gesty nie należały do przyjaznych. Jednakże, powołując się na wspólne projekty nigdy nie wpadłbym na pomysł by przypisywać je wyłącznie sobie. Znam swój udział i mam o tym swoje zdanie, ale jak mówię o rzeczach w które byłem zaangażowany - mówię: "zrobiliśmy z vlepvnetem", jak mówię o projektach przy których mój udział był znikomy (chociażby pracownia sita, massmix i kilka innych rzeczy) - mówię - "vlepvnet zrobił/zorganizował".
Kolega Łukasz pojechał chyba jednak za daleko stwierdzając - My - ja odpowiadamy za MOS w Polsce.
Ludzie! Róbcie zamiast gadać. I to potwierdza cytat z Zebstera na końcu oświadczenia EFMK, które załączam poniżej.
(mś)
W wywiadzie z Łukaszem Kuziołą na SULW (“To coś jak zjazd rodzinny” -http://sulw2011.wordpress.com/wywiady/wywiad-z-lukaszem-kuziola/)
obserwujemy próbę tworzenia własnej legendy, w oparciu o przytaczanie i
konstruowanie faktów, które miejsca nie miały. To rzecz
niedopuszczalna, a w świecie graffiti haniebna. Dlatego w obronie
wiarygodności Europejskiej Fundacji Kultury Miejskiej, którą
reprezentuję oraz przez wzgląd na pracę włożoną w LFG przez
wolontariuszy i partnerów przesyłam poniższe sprostowanie:
Zespół
tworzący Europejską Fundację Kultury Miejskiej działa od czasu wydania
pierwszego numeru magazynu Brain Damage, czyli od 1997 roku.
Organizowaliśmy największe w tej części Europy imprezy - BD Jamy,
Write4Gold i wiele innych. Od 2008 roku tworzymy Lubelski Festiwal
Graffiti, bo naszym zdaniem Lublin to idealne miejsce dla takiej
inicjatywy.
Pozyskaliśmy środki, zasoby, ubiegaliśmy się o
granty, zapewnialiśmy jedzenie, noclegi, farby, zwroty za podróż oraz
ponosiliśmy pełną odpowiedzialność przed zaangażowanymi w projekty
firmami i instytucjami. Łukasz Kuzioła był jednym z zaufanych
wolontariuszy, któremu powierzyliśmy realizację wybranych elementów
festiwalu. Z udzielonych w wywiadzie odpowiedzi trudno jednak
wywnioskować, co KONKRETNIE i własnoręcznie zorganizował Kuzioła. Jego
wypowiedzi sugerujące, jakoby był twórcą i organizatorem wspomnianych
wydarzeń są nieprecyzyjne i nieprawdziwe. Użyta w wywiadzie forma "my",
bez wskazania w czyim imieniu Kuzioła się wypowiada, jest
nieakceptowalną próbą przypisania sobie osiągnięć dużej grupy ludzi.
Skomplikowane
projekty, takie jak LFG czy MOS, zawsze oparte są o bezinteresowną
pomoc i dobrą wolę wielu osób, które poświęcają im swój czas i ciężką
pracę. Dlatego uważamy, że treść publikacji krzywdzi wolontariuszy,
współpracowników i partnerów, których wkład w tworzenie i rozwój LFG i
MOS był równie istotny lub większy (!), niż Łukasza Kuzioły. Bez ich
wsparcia nie byłoby ani festiwali ani tego wywiadu, stąd nasz brak zgody
na zakrzywianie rzeczywistości.
Jednocześnie przekazujemy
wielkie podziękowania dla wszystkich, którzy byli z nami przez te 6 lat
- zarówno dla osób prywatnych (wiecie kim jesteście) i wielu, wielu
instytucji. Nie sposób tu wszystkich wymienić!
Kiedy
zakładaliśmy EFKM, Akim Walta aka Zebster, człowiek-legenda, który w
graffiti zrobił wszystko, powiedział nam: „W tym co robię najważniejsze
jest działanie. Mnie, z nazwiska, nie musi przy tym być. Ważne aby
rzeczy się działy!”. W wywiadzie z Łukaszem jest obecne tylko nazwisko.
Skończmy więc gadanie i do roboty.
Cezary Hunkiewicz
Europejska Fundacja Kultury Miejskiej(m.in. Brain Damage, Lubelski
Festiwal Graffiti, Brain Damage Jam 2002-2004, Write 4 Gold 2003-2004,
Meeting of Styles Polska 2011-2012, Brain Damage Gallery).