Spokoju
nam nie dawało przeświadczenie, że notka o Mocaku jest niepełna.
Storytelling dwóch tytanów jest niczym przy triangulo, co sygnalizują
nam starsi koledzy. Udaliśmy się na poszukiwanie autorki, której kamera
nie sięga. Było wiele domysłów. Mieliśmy pewne sygnały stagnacji,
poplątania włóczki. Kija w szprychach. Albo osobistego spełnienia po
produkcji z Finerem. A to bzdura. Ona żyje i ma się dobrze.
Bo
kiedy Mrrrrr pokazuje .ppt z P.S.A., ona produkuje treść do kolejnej ich
księgi. Normalnie jest tak, że kobieta gotuje, facet melanżuje. Ten
team działa inaczej: nespunowa tworzy, nespunowy opisuje, Zdrojewski
dotuje.
Pewnie ponownie wyznaczą nowy trend w imię najszczerszej
miłości do sztritartu (na który moda mija więc zmieniamy branżę, co
nie). Ciekawe co teraz? Z odpowiedzą przychodzi nowy blogspot.
NespoonKolekszyn. Są rzeczy nowe, są koprodukcje, są serie limitowane.
Ni to handmejd, ni to manufaktura. Raczej coś pomiędzy galerią a
anarchicznością, coś między córą street artu a ojcem clubbingu. Takie
combo dla prawdziwych graczy, tyle że z klasą. Z gustem.
Na plan
pierwszy wysuwa się postęp i ewolucja stylu rzeczonej artystki. Koronki
są bielsze, supełki nieco trwalsze. Oczka już nie puszczają. Na drugim
planie widzimy nowe nośniki: obrusy, kalosze, swetry. Choć to, co
najciekawsze i najbardziej subtelne pojawia się w realizacjach
komercyjnych: serii bilbordów czy koprodukcji spożywczej z Wedlem. Brak
tu streetu, bo już jest passe. Ale jak to mówił Sławek Cz.: „artysta
uliczny warty jest tyle ile ...”
Z resztą, oceńcie sami: http://nespooncollection.blogspot.com/