wtorek, 21 sierpnia 2012

POPRAWKI KRAKOWSKIE

Wczoraj obiegła internet wiadomość niesamowita i niespotykana dotąd. Otóż w Krakowie poprawiono, wręcz ulepszono mural Raspazjana Jana. P
Raspazjan jak maluje każdy wie. Lekko naiwna kreska, ciepłe kolory i charakterystyczne figury odzwierzęce. Jednemu się podoba a innemu mniej (haha, ciekawe komu mniej!) ale to co trzeba przyznać to ma swój pomysł i styl rozpoznawalny na mapce polskiego streeciku. 
Mural zleciła (tak się ostatnio mówi - nie "zaprosiła do malowania" czy ) galeria Szyb Wilson. Nie wiadomo natomiast kto zlecił poprawki. Na łamach krakowskiej gazety stołecznej (oj, alże faux pas!) Pani Kurator (dalej PK) mówi, że nie wie o co chodzi, tzn wie, że ona zlecała ale nie wie kto i jak i kiedy poprawił. Widocznie się nie podobało jak było wcześniej. Obrazek był zbyt trudny, nie miał żywych kolorów (o kolorach w następnym poscie będzie więcej) i czytelnych mordek. Był zbyt mało cool i aesthetic. Był po prostu zbyt sztuką a za mało lifestylem w stylu "cywilizacji jedzenia i uśmiechania się". 

No więc wybuchła burza. 
Czy tak można? Czy to ładnie? Prawa ulicy czy jednak prawa autorskie?

Galeria Szyb mówi że to konserwator budynku, gazeta mówi, że galeria, autor mówi, że nie wie. Co więcej autor nie wie co mówić na ten temat. Najpierw pisze, że czuje się zgwałcony i że w szoku jest do tego stopnia, że nie może malować już więcej. Potem mówi że jednak "luzik". Na wallu Raspazjana wynikła ciekawa dyskusja. Po lekko prowokacyjnej krytyce, jaką były wypowiedzi Stylissimo na tejże ścianie, Spaz trochę zmiękł i przyznał, że sie nie przejmuje, że luzik i wręcz "fun" z tego ma. W świetle podejrzeń o jęczybułstwo przyjął postawę najedzonego amerykanina, który przybija piątki jak mu ktoś pluje do hamburgera. 

Proszę o trochę konsekwencji szanowny artysto! 
Albo zostałeś "zgwałcony" albo traktujesz to jako "fun". 

A wracając do samego poprawiania. To wynika tylko i wyłącznie z głupoty i braku poczucia wartości estetycznej. Z braku dobrych lekcji plastyki w szkołach, z braku dobrego dizajnu w salonach meblowych. To przez złote tralki na balkonach i naklejane szprosy w oknach, to przez kostkę bauma i wszędobylskie tablice reklamowe. Przez lata niedouczenia i indolencji w kwestii przestrzeni wspólnych (wspólne czyli niczyje, albo wręcz moje!). 

Uważam, że Jan może dochodzić swoich praw, może żądać choćby przeprosin od Wilsona. A z drugiej strony pisząc, że "luzik" pokazuje, że nawet jego nie interesuje szacunek do sztuki. A jeśli nie szanuje swojej sztuki to może to nie jest jednak sztuka...