wtorek, 1 maja 2012

STREET ART FISTING

Tak sobie tu od nas ze Świebodzina, w którym mamy naszą redakcję (widzimy jezusa z okna), obserwujemy nasze street art poletko. Tak sobie obserwujemy i wpadło nam w oko, że coraz więcej fajnych ciekawych i postępowych inicjatyw się odbywa. Kilka lat temu nikt nie wiedział u nas kto to Banksy, co to graffiti i czym się różni od streetartu (czy w ogóle się różni to jest pytanie i jak wszystko definiować). Minęło parę chwil, dziennikarze już wiedzą co to vlepka i że to nie jest wandalizm (w ogóle!). Oblepione reklamami rap-ciuchów i hiphop-płyt sygnalizatory na skrzyżowaniach, hall of famy na które weszli toy'e i setki papieży w wydaniu 3D fotoreal to nie jest w ogóle wandalizm. Nie skądże! To ciekawe zjawisko tylko szkoda, że tak w oczy kole. Kiedyś to takie toy'e mialy szacunek i przynajmniej na kartkach ćwiczyły a nie na ścianie od razu. No ale nic to. Tak jak mnóstwo jest słabego graffiti tak mnóstwo się zrobiło festiwalowych imprez bo teraz każdy chce być grafiti i streetart. Więc mamy w Łodzi za sprawą Urban Forms ugrzecznione murale, mamy rozbuchany do granic możliwości za grubą kasę festiwal w Katowicach przy którym pracuje kilkadziesiąt osób, mamy w Poznaniu Outer Spaces (w tym rzeźba miejska - nowa kategoria, bo jest też rzeźba wiejska - np. drewniany Światowid w Kołobrzegu). Mamy Street Art Doping (w skrócie SAD, czyli smutny). Mamy ponadto dziesiątki festynów typu Street Art Krosno, Wall Street Festiwal Świętochłowice, Prison Jam, Płocki festiwal P-city, Toruń EURO Street Art, Street Art Piekary Śląskie. Jest też streetartfestival.pl na którym nie ma żadnego malowania! No, głębokie portfele i jakże otwarte głowy mają nasi radni. Może młodzi dzięki temu nie wyjadą do Anglii, bo tu tak fajnie, może nie zajmą ciepłych krzesełek w Biedronkach. Może seniorzy zachęceni warsztatami gerontograffiti będą mieli na leki i nie będą słuchali radia maryja. A radni pozostaną na swoich krzesełkach i do następnych wyborów będą mieli resztę w dupie. Czekamy na Blu na ulicach Wyszkowa, Etam w Ełku i truchła Roa wychodzące z lodówek. Elorap!